Kiedyś mawiało się “jak cię widzą tak cię piszą”! Dziś spokojnie możemy powiedzieć, że jest na odwrót, bo jak Cię piszą (czytają) tak Cię widzą. Siła Internetu jest olbrzymia i obecna już w każdej dziedzinie życia. O wpływie Social Mediów oraz networkingu na szukanie pracy i życie zawodowe, wspominałem jakiś czas temu w artykule: Talent na rynku pracy. Jak znaleźć pracę marzeń.
Dziś chciałbym się skupić na tym co warto, a czego nie warto robić w sieci. Jak zbudować swoją markę w Internecie? O co chodzi z e-wizerunkiem i czy naprawdę budowanie swojego profilu zawodowego stało się aktualnie wirtualne oraz niezbędne?
Otóż tak!
Rekruterzy borykają się coraz częściej z brakiem podstawowych kompetencji społecznych u kandydatów. Nie dziwne więc, że zanim podpiszą się pod rekomendacją, sprawdzą ich życie w sieci. Kilka lat temu wydawało się, że to czyste science-fiction, a jak jest teraz?
Chcąc mieć pewność, że kandydat spełni się w roli na jaką go rekrutujemy, sprawdzamy profil na Facebooku, Linkedin, GoldenLine i wyszukujemy treści jakie w sieci zamieszcza. Czy jest to konieczne?
Ponownie – TAK!
Zanikające kompetencje ważne w życiu społecznym czyli empatia, komunikatywność, elastyczność, zaangażowanie, albo mniej z życia społecznego, ale nadal ważna – chęć do pracy. Kandydaci nie chcą podjąć się byle jakiej pracy, starannie selekcjonują, na które spotkanie przyjdą, a na które nie. Jaka firma spełni ich oczekiwania? Nie chcą tracić czasu na suche informacje i owijanie w bawełnę. Od razu konkretnie! Ile, za ile, na co, za co, po co i kiedy będą Dyrektorem. 🙂 To powoduje niepokój rekruterów, który przekłada się na potrzebę (nazwijmy to wprost) inwigilacji. Nikt nie ma pewności, że kandydat rekruterowi powie te same oczekiwania co klientowi. Nie wie, czy kandydat stawi się ostatecznie na spotkanie, albo docelowo do pracy. Zrezygnuje bez słowa, nie czując potrzeby poinformowania kogokolwiek. Przykłady można mnożyć. Sporo na ten temat pisałem we wpisie: Kandydaci z marsa. Z kim się mierzą rekruterzy?
Co sprawdzamy?
- Prezencje, zdjęcia (jakie są dostępne publicznie)
- Zamieszczane treści
- Filmy jakie są zamieszczane
- Edukację i historię zawodową
- Hobby i zainteresowania
Po co budować personal branding w sieci?
Sama obecność naszych profili na facebook, instagram, twitter, youtube, czy bardziej zawodowych tj. LinkedIn i GoldenLine to nie wszystko. Najważniejsze, aby umiejętnie skorzystać z siły jaką social media nam dają. Zbudować swoje profile tak, aby prezentowały nasze e-oblicze pozytywnie. Dzięki temu stajemy się wiarygodni.
- Rekruterzy łatwiej nas znajdą i zaproponują ciekawą ofertę pracy.
- Dostaniemy fajną propozycję, bo ktoś znajdzie nasz artykuł, blog, stronę www, albo dowie się o naszej działalności jako freelancer.
- Zostanie docenione nasze unikalne hobby, które wyróżni nas na tle innych kandydatów do pracy.
- Łatwo będzie można potwierdzić nasze kompetencje, umiejętności, doświadczenie i edukację.
- Będzie widać nasze sukcesy, jeśli zechcemy się nimi podzielić.
- Łatwiej będzie nam zarządzać relacjami z poprzednimi pracodawcami, kolegami z pracy, rekruterami, czy po prostu ze znajomymi.
- Uda nam się zbudować nasz wizerunek eksperta, poprzez wypowiadanie się na forach, grupach, w komentarzach pod artykułem.
Czym możemy zrobić sobie internetową krzywdę?
- Postowaniem dyskryminujących treści.
- Wrzucaniem nieodpowiednich zdjęć i filmów widocznych publicznie.
- Wypisywaniem obelg i wylewaniem hejtu.
- Nadmiernym wykorzystywaniem prawa do wolności słowa.
- Publikowaniem treści pornograficznych.
- Itd. Itd.
Jak widać warto zadbać o swój pozytywny wizerunek w sieci i starać się zachować przy tym odpowiedni poziom prywatności. Internet bywa brutalny, nie ma miłosierdzia. Od nas zależy, co w nim zamieścimy. Zadbajmy zatem o nasz personal branding. Niech wówczas „jak nas piszą, tak nas widzą”! 🙂