W poprzedniej części artykułu poruszyłem temat przygotowań do negocjowania wynagrodzenia. Czas rozpocząć negocjacje z „Szefem”, jak?
Decyzję należy podejmować z rozwagą. Jeżeli mamy wątpliwości, to idealna jest metoda Franklina „za i przeciw”. Co ważne należy tutaj odnosić się jedynie do obecnej sytuacji, a nie sytuacji, w jakiej chcielibyśmy się znaleźć w przyszłości.
Nie akceptowanie oferty.
Analizując sytuację stwierdzamy, że oferta nie spełnia naszych oczekiwań, wówczas zaczynamy negocjować. Ale trzeba pamiętać, ze argumenty nie są tu najważniejsze. Istotniejszy jest sposób ich przedstawiania. Używanie słów „albo”, „bo”, itd. są największym z możliwych błędów. Pokazują nasze nastawienie. Ważna, jak nie najważniejsza jest także argumentacja.
Jednak decydując się na ten krok należy zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
- ryzykujemy prezentując własną wizję warunków pracy,
- należy dokładnie wyjaśnić, czego naszym zdaniem brakuje w ofercie,
- trzeba przedstawić konkretne propozycje rozwiązania problemu,
- dobrze jest odwołać się do pozycji i autorytetu pracodawcy,
- wiele zależy od polityki firmy,
- często praktykowana jest sztywna polityka płacowa.
Jeśli firma, z różnych względów nie może zgodzić się na zaproponowane przez kandydata warunki, traci się czas kandydata i firmy. Jeśli dla przedsiębiorstwa ważne są pieniądze warto negocjować warunki pracy niezwiązane bezpośrednio z pensją. Można wówczas skupić się na negocjowaniu np. odroczonych form wynagrodzeń. Ale jeśli i ta strategia nie przynosi żadnych rezultatów, najlepiej zrezygnować z dalszych rozmów i podziękować firmie za złożoną ofertę. Ważne dla powodzenia negocjacji jest to, jakie alternatywy posiada firma? Jeśli kandydat jest jedyną osobą, która może zająć proponowane stanowisko, prawdopodobnie uczyni ona wszystko, by niemożliwe stało się możliwym. Jeśli jednak w kolejce czeka jeszcze kilka osób, firma może nie mieć najmniejszej ochoty na negocjacje.
Oczekiwania są spełnione, ale chcielibyśmy ugrać więcej?
Ulepszając ofertę, która i tak jest akceptowalna, można odwołać się do autorytetu szefa w danej firmie. Dokonujemy tego dwoma etapami:
- akceptacja propozycji pracy, co uświadamia managerowi, że osiągnął sukces oraz
- poproszenie go o pomoc w uzyskaniu lepszych warunków pracy.
Jak to zrobić? Przede wszystkim, potwierdzić przyjęcie oferty pracy. Jednocześnie zaznaczyć, ze interesowałaby Cię zmiana pewnych jej aspektów. Omawiana technika posiada kilka ważnych korzystnych elementów. Po pierwsze, wyciąga poza nawias negocjacji zgodę na przyjęcie oferty pracy. Ta sprawa pozostaje poza dyskusją. Natomiast pozostawia otwartą kwestię dodatkowych ustępstw, które kandydat może otrzymać za darmo. W tej metodzie nie ma przegranych.
Co jeśli rozmawiamy z osobą niedecydującą o naszym wynagrodzeniu?
Najlepszym wówczas wyjściem jest rezygnacja z negocjacji. W zamian za to można poprosić rozmówcę o rady, wskazówki, poznać opinie na temat warunków pracy w danej organizacji.
Nasze oczekiwania są znacznie większe?
Najlepiej zacząć od minimalizowaniu dysonansu, zorientować się na ile rozbieżności są duże i czy w obecnym położeniu jesteśmy w stanie dojść do kompromisu.
Nie palić za sobą mostów.
Prosta zasada, patrzmy przed siebie, a nie za siebie. Choćby nie wiem jak bardzo negatywnym człowiekiem był nasz poprzedni szef. Jak bardzo despotyczny, zadziorny, źle wychowany. Nie wolno spalić za sobą mostów. Może się okazać, że nigdy się więcej z poprzednim szefem nie spotkamy, ale tego nigdy przewidzieć się nie da. Finalne nawsadzanie (kolokwialnie ujmując) przynosi tylko krótkotrwałe poczucie przewagi.
Przed podpisaniem umowy o pracę warto również zebrać informacje o tym jak będą wyglądać nasze zarobki w przyszłości na danym stanowisku. Jakie są możliwości podwyżek i po jakim okresie. Jak wyglądają i co jaki czas się odbywają oceny okresowe pracowników.
Wszelkiego rodzaju obietnice, najlepiej jest otrzymać na papierze i to nie w formie deklaracji. Drugą stroną medalu, jeśli chodzi o negocjacje, jest sytuacja, kiedy już jesteśmy pracownikiem danej firmy i któregoś pięknego dnia dochodzimy do wniosku, że należy nam się podwyżka. Niestety to już trudniejsza kwestia, bo podejmując prace na konkretnych zasadach wyraziliśmy na nie zgodę. Ale bez walki nie ma zwycięzców.
Co najczęściej robimy źle?
- Stawiamy żądania – niestety to Szef ma to prawo oceniać, czy się należy czy też nie.
- Wycofujemy się – jeśli nie ma rezultatów negocjacji lepiej odłożyć temat, niż go zamknąć.
- Skrucha po porażce – nie można zacząć przepraszać, że się o coś upomniało. Jeżeli nawet nie wynegocjujemy wynagrodzenia, dobrze jest negocjować inne profity.
- Szantaż emocjonalny – żyjemy w czasach żelaznych i zimnych zasad, nie ma tu miejsca na emocje.
- Porównywanie się z innymi pracownikami – taka sytuacja może tylko doprowadzić do pytań i niepokoju szefa, który zacznie zastanawiać się „a skąd o tym wiesz?”. Taką wiedzę można oczywiście wykorzystać, ale w umiejętny sposób i nie koniecznie obnażając się!
- Mieszanie życia prywatnego z zawodowym – podwyżka jest nagrodą za dobrze wykonywaną pracę, a nie świadczeniem socjalnym dla pracownika, który sobie nie radzi finansowo.
- Szantaż – istnieje ryzyko, że strasząc szefa odejściem z pracy, finalnie możemy pracę stracić.
W trakcie podejmowania pracy, tudzież negocjowaniu jej warunków, dobrze byłoby zrobić dokładną analizę sytuacji. Nie tylko „za i przeciw”, ale też przemyśleć wszystkie aspekty tej, a nie innej pracy. Czy spełnia nasze oczekiwania pozapłacowe? Czy wynagrodzenie (jego wysokość) jest najistotniejsze? Co nas czeka i czy mamy szansę na rozwój?
Skomentuj