Jakiś czas temu pisałem już o pracy marzeń i o tym jak jej szukać. Jednak jak dobrze wiemy nasze życie mocno weryfikuje plany i często podejmujemy pracę inną niż wymarzona. Z założenia traktujemy ją wówczas jako przystanek na drodze do celu. W rozwoju zawodowym przydaje się każde doświadczenie, więc zgodnie z myślą Alberta Einstein’a „Każda praca jest dobra, o ile jest dobrze wykonywana” podejmujemy się różnych zadań.
Bywają jednak sytuacje, które uniemożliwiają nam efektywnie wykonywać codzienne zadania w pracy. Gorszy dzień, czy brak motywacji spotkać może tak naprawdę każdego. Nie w każdym przypadku oznacza to problem. Inaczej jest jeśli negatywne emocje związane z miejscem pracy bądź samą pracą pojawiają się częściej. Kiedy zatem powinniśmy zacząć się martwić?
- Ranne mdłości i problem ze wstawaniem. Oprócz zwykłego niewyspania, lub problemów gastrycznych, są to symptomy permanentnego stresu. Wynika on najczęściej z faktu często niedokończonych zadań w pracy, lub monotonii z jaką starasz się zmierzyć.
- „Sunday night blues” – czyli „Nie lubię poniedziałku”. Kiedy melancholia niedzielna i sama myśl, że następnego dnia jest nowy tydzień i czas do pracy powoduje spadek formy mentalnej i energetycznej.
- Plan dnia pracy jest monotonny. Czujesz, że utknąłeś i wpadłeś w rutynę. Codziennie Twój dzień wygląda tak samo. Nie masz czasu i siły na spotkania ze znajomymi i zajęcie się swoimi prywatnym życiem. Work-life balans został zaburzony. Przenosisz stresy w pracy na życie domowe. Odreagowujesz negatywne emocje na rodzinie. Nie cieszy się awans, premia. Nikt nie liczy się z Twoim zdaniem, a Twoje pomysły trafiają do kosza.
- Problemy finansowe firmy. Ciągle słyszysz, że jest źle. Firma jest pod kreską. Co byś nie zrobił, to permanentnie jest za mało. O podwyżce, czy premii nie masz nawet z kim porozmawiać. Zastanawiasz się, czy masz tonąć z okrętem, czy z niego uciekać.
- Nie odnajdujesz się wśród kolegów. Pracujesz z ludźmi, których nie rozumiesz. Czujesz się jakbyś była/był na innej planecie. Nie możesz znaleźć z nikim wspólnego języka. Nie czujesz przynależności do zespołu. Szybko się irytujesz.
- Nie lubisz swojego szefa. Chociaż bardziej powinienem napisać – nie szanujesz swojego szefa. Jesteś zestresowany jak widzisz telefon od przełożonego. Każdy mail przyprawia Cię o palpitację serca. Może jesteś ofiarą mobbingu?
- Szwankuje Ci zdrowie. Stres powoduje różne dolegliwości somatyczne, które ciężko jest zdiagnozować. Cierpisz na częste zmiany nastroju, przybierasz nagle na wadze, lub ją gubisz. Twój organizm się buntuje.
- Ciągle narzekasz na pracę. Przy każdej okazji opowiadasz o pracy i o tym, co Ci się w niej nie podoba.
- Nie możesz się skupić i szybko się frustrujesz. Po całym dniu pracy okazuje się, że nie wiele zrobiłeś. Przytłaczają Cię zaległości. Siedzisz po godzinach, aby to nadrobić i popadasz w spiralę pracoholizmu, który jeszcze bardziej Cię demotywuje.
Warto tutaj zatrzymać się na chwilę, zrobić rachunek sumienia i zastanowić się, czy dalsza praca w takim miejscu, nie powoduje więcej szkód niż korzyści. Syndrom „burnout” (wypalenia zawodowego) przejawia się w trzech etapach:
-
- Emocjonalne wyczerpanie.
- Depersonalizacja – poczucie bezosobowości.
- Obniżenie oceny własnych dokonań.
Pamiętajmy, że zdrowie psychiczne i fizyczne jest najważniejsze. Dla każdego z nas jest odpowiednie miejsce na świecie. Trzeba je tylko znaleźć.