Drodzy Czytelnicy,
na wstępie chciałbym Wam bardzo podziękować za Wasz odzew, jaki pojawił się po moim ostatnim wpisie dotyczącym najczęściej popełnianych błędów w CV. Wyniki te przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania 🙂 A to potwierdza tylko potrzebę istnienia SPOSOBÓW NA ZASOBY.
Nie obawiajcie się, wrócę do tematów, które jak widać są Wam bliskie i stopniowo będę opowiadać zarówno o trikach, które można wykorzystać w CV, jak i o samym przygotowaniu się do rozmowy o pracę.
Dziś natomiast, chciałbym uderzyć w jeden z często powracających tematów (bardziej związanych z twardym HR), a mianowicie umowy cywilnoprawne, albo jak wolicie „umowy śmieciowe”. Powstrzymam się o komentowania tej formy współpracy, nie mniej pokażę Wam jakie prawa mają zleceniobiorcy, w ujęciu polskiego prawa cywilnego.
Zacznijmy od podstawy i krótkiej definicji:
- Umowa zlecenie, jest uregulowana kodeksie cywilnym (art. 734–751 kodeksu cywilnego) – NIE W KODEKSIE PRACY! Ta forma współpracy dotyczy wykonywania konkretnej czynności (odpłatnie lub nieodpłatnie).
Wielokrotnie słyszałem tezy, związane ze stosowaniem przepisów kodeksu pracy, do umów zlecenia. Otóż powtórzę… KODEKS CYWILNY, nie kodeks pracy. W skrócie oznacza to, że (dla przykładu) trzecia umowa zlecenie NIE przekształca się z automatu w umowę o pracę 🙂
- Umowa o dzieło, dotyczy zamówienia wykonania konkretnego dzieła. Ta umowa jest uregulowania w art. 627-646 kodeksu cywilnego.
- Działalność gospodarcza, jest już traktowana jako podmiot gospodarczy, wymagający zarejestrowania w urzędzie.
Każda z tych form zatrudnienia, jest prawnie dopuszczalna i równie często znienawidzona przez zleceniobiorców, będących w pewnym sensie „pracownikami”. Myślę, że powody są oczywiste, jednak czy na pewno wszyscy wiemy jakie korzyści daje nam, np. umowa zlecenie?
Skupie się na umowie zlecenie, ponieważ to ona najczęściej otrzymuje miano śmieciowej. Komunikując się faktami, pamiętajmy, że jest to umowa od której jest obowiązek odprowadzania podatku dochodowego i składek społecznych. Jedynym wykluczeniem jest posiadanie statusu ucznia/studenta (do 26 roku życia) lub zarobków w innej organizacji przekraczające minimum krajowe (za okazaniem stosownego zaświadczenia), zdefiniowane na dany rok. Dodatkiem, o jakim bardzo często się zapomina jest dobrowolna składka chorobowa, która po odprowadzaniu jej przez minimum 3 miesiące daje zleceniobiorcy prawo do korzystania ze świadczeń ZUSowych, tj. płatnego zwolnienia lekarskiego, urlopu macierzyńskiego, czy rodzicielskiego. W ramach umowy zlecenie nie istnieje pojęcie urlopu, jednak warto ustalić ze zleceniodawcą na początku współpracy, czy dopuszcza dni wolne od wykonywania zlecenia z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, bądź czy wykonywanie zlecenia musi być wykonywane codziennie :). Oczywiście przynależność tej umowy do kodeksu cywilnego daje różne możliwości zapisów, które są przyjazne dla zleceniobiorcy, np. okres wypowiedzenia 🙂 jednak należy pamiętać, że ta forma współpracy nie powinna, a wręcz nie może mieć znamion stosunku pracy (czyli znamion umowy o pracę).
Mam tutaj na myśli:
- Pracę pod kierownictwem (nie mylić nadzoru ze stosowaniem się do wskazówek).
- Pracę wykonywaną na „ryzyko” pracodawcy.
- Wykonywanie zadań w określonych godzinach i ich ewidencjonowanie (czyt. ewidencja czasu pracy, albo lista obecności) – tu z kolei nie mylić z raportowaniem lub oświadczaniem liczby przepracowanych godzin.
- Wykonywanie zlecenia w sposób stały i w określonym miejscu „pracy”.
- Najgorsze co może być: wykonywanie „pracy”, a nie czynności, czyli Recepcjonistka, a nie wykonywanie czynności biurowych na recepcji.
Ważną informacją będzie także posiadanie statusu emeryta czy rencisty. Tutaj nadal musimy pamiętać, że obowiązek odprowadzania składek jest taki sam jak w przypadku innych zleceniobiorców. Różnicą jest jedynie fakt, że przykładowy Kowalski „dorabiając” na emeryturze, może ją ponownie przeliczyć. Czyli udać do ZUS z zaświadczeniem o odprowadzaniu składki emerytalnej od zleceniodawcy i poprosić o ponowne przeliczenie emerytury.
Waszej ocenie zostawiam, czy umowa zlecenie słusznie zasługuje na miano „śmieciowej”? Dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie.
Umowy o dzieło zostawiam na deser, stay tuned! 🙂
Skomentuj